Odnośnie tytułu posta, to kiedyś był mój obiad a teraz nigdzie nie mogę znaleźć :D.
Czuję motywację motylki i za wszelką cenę chcę jej część Wam przekazać <3
To ma być post motywujący, więc podzielę go na części, postaram się dzisiaj zrobić kilka kopii roboczych, tak żeby później tylko krótko pisać co u mnie i dodawać bilanse.
W tej części chcę skupić się na mojej historii, później może o tym jak złe słowa mogą mieć dobry wpływ i o tym jak uniknąć samozachwytu po osiągnięciu celu, żeby nie stoczyć się z wymarzonego szczytu na sam dół i trochę produktów, które pewnie wy znacie ale ja o nich troszkę napiszę. Będzie też o tym jak się nie poddać, jak wrócić kiedy już się wstydzimy, bo ze złego dnia zrobił się zły tydzień, temat promia i te wyrzuty sumienia, suplementy naszej diety, i jak powstrzymać głód.
Około 5 lat temu, gdy ważyłam jakieś 67/68 kg przy moim 168 cm i ciągle byłam "tą najgrubszą" w 2 klasie liceum poznałam pewnego chłopaka. Spotykaliśmy się przez jakiś czas, pod koniec naszej relacji on mówił do mnie rzeczy typu "moja była jest chudsza", "no masz trochę ciała" itp.
Po zerwaniu ja się załamałam, uznałam, że to wina mojego wyglądu, poznałam pro ane i jakiś niecały miesiąc czytałam blogi i oglądałam thinspiracje i liczyłam kalorie i poznawałam zasady itp. Wtedy było kilka istotnych momentów kiedy zrozumiałam, że mam kontrolę nad tym co jem. Później przyszły ferie zimowe, wtedy 2 tyg najniższych bilansów, waga 57 kg, później słuchałam komplementy, że schudłam i tak mi ładniej itp. W ostatniej klasie liceum było trochę any, trochę wyrzutów sumienia, trochę objadania się i napadów. Po liceum osiągnęłam najniższą wagę, bo wkońcu jako pierwszą liczbę na wadze widziałam 4. Jakieś 2 lata temu była walaka ana kontra bycie fit waga 55, a rok temu po rozstaniu się z aną... no teraz jest prawie 60 kg :(.
Motylki przepraszam Was, że cały ten post jest pisany tak prostym językiem, że jego poziom skacze gdzieś po klasach szkoły podstawowej, ale nie chcę tu wyniosłej atmosfery, ani przesadnie sztucznej elokwencji, chcę Wam to wszystko przekazać "tak po prostu" jak byśmy ze sobą rozmawiały <3.
Miałam jeszcze dziś w tym poście poruszyć inny temat, ale było by tego za dużo i nikomu nie chciało by się czytać :), ale obiecuję, że to ostatni post, w którym wieje nudą. Niestety musiałam troszkę zanudzić Was moją historią, bo tak, widząc ten przedział czasowy i liczby będzie nam później łatwiej wszystko złożyć w całość :* <3.
Pozdrawiam Was Motylki, zaraz zabieram się za odpisywanie i czytanie Waszych blogów <3.
Bilans:
-2 wafle 80
-2 sokoliki 100
-120g cukinii z przyprawami 130
-2 serki activia 207
Razem 517 kalorii :).